top of page

Podsumowanie roku 2020

  • juliakazimierska
  • 15 gru 2020
  • 4 minut(y) czytania

Hmm, mimo osobistego poślizgu przy jego starcie, pandemii na całym świecie i jego ”inności” od wszystkiego co znamy, dla mnie i dla Tajgi, 2020 był całkiem spoko rokiem! Zabawne.



Ja:


Jak już wspomniałam, zaczęłam go trochę z poślizgiem, bo dwa miesiące później, niż trzeba... Stało się tak z powodu mojej choroby, ale pff, nie ma co się na ten temat rozpisywać, bo ważniejsze jest to, co działo się potem.

A potem zaczął się covid. Nauka zdalna, maseczki, izolacja i tak dalej... dość nieciekawa sytuacja, zaliczająca się raczej do tych mniej przyjemnych. Ale jak tak teraz sobie na to patrzę, to wyszło mi to na dobre, bo więcej czasu z Ohydkiem zawsze wychodzi na dobre (no, chyba że akurat wytarza się w kupie...)!

Także zaczęły się wtedy czasy spacerków na odludziu, treningów obi, na których nasze obi wreszcie zaczęło przypominać obi (!) i nauki w domu z Ohydkiem na kolanach. Czego chcieć więcej?


Obedience:


Ojj... pod tym względem był to z pewnością bardzo intensywny rok.

Wszystko zaczęło się na wiosnę, kiedy to, zaczęłyśmy trenować pod okiem innego trenera, a raczej trenerki. Najlepsza decyzja tego roku, serio! Nagle nasze obi zaczęło jakoś wyglądać, a pomysł startu w zawodach był coraz bardziej realistyczny i tak też się stało! Ale jeszcze, za nim zacznę mój wywód o tegorocznych zawodach, wypada powiedzieć, że w pierwszy weekend sierpnia, zaliczyłam seminarium z Anną Scelsą. Moje pierwsze seminarium jako obeserwator i moje pierwsze seminarium podczas pandemii. Było bomba!

Wracając do tematu zawodów. W sierpniu odbył się nasz debiut w klasie zero, który zakończyłyśmy z oceną bardzo dobrą, a po miesięcznej sielance w górach i nad morzem, wystartowałyśmy w zerówce po raz drugi. Tym razem udało nam się wywalczyć awans do klasy pierwszej (!), czyli ocenę doskonałą. A jeszcze, jako taki smaczek, dodam, że zdobyłyśmy wtedy pierwsze miejsce. Jak dla mnie, idealne zakończenie, przedłużonych (hehe), wakacji!

Ahh... po tych miłych chwilach nadeszła jesień i z jej początkiem pojechałyśmy na seminarium do Poznania z Joanną Hewelt i Magdą Stodułko. Drugie seminarium w tym roku i drugie seminarium podczas pandemii, ale tym razem brałam w nim udział jako uczestnik z psem. Ohydek właśnie w tamten weekend dostał miano jednorożca (dla niewtajemniczonych: Tajga biega jak jednorożec), a oprócz tego wyniosłyśmy z niego ogrom wiedzy i rzeczy do przepracowania w domu. Nauki nigdy nie za wiele i żeby była jasność mówię tu o obedience oraz pieskach, a nie o szkole.

To jeszcze nie koniec mojego podsumowania obidjensów! Mówiłam, że było intensywnie, więc wybaczcie.

Pod koniec listopada odbył się nasz debiut w klasie pierwszej. Zakończyłyśmy go z oceną dobrą i wstyd się przyznać, ale większość punktów poleciało z mojej winy... a Tajga w sumie zepsuła tylko dwa ćwiczenia (w tym pozycje, wrrr, i tego jej akurat nie wybaczę, bo pozycje ZAWSZE ładnie jej wychodzą).

Z powodu covida, odwołali nam zawody, które miały odbyć się w połowie grudnia i tak naprawdę nie wiadomo kiedy, co i jak będzie się działo... Także z jedynką jak na razie odpuszczamy i dłubiemy sobie ćwiczonka z wyższych klas oraz dopracowujemy sobie szczegóły z ćwiczeń, które znamy i (nie) umiemy. Ojj, ajj lekko nie jest, ale mozolnie posuwamy się do przodu!


Te dwie fotki popełniła Zuzanna Staniszewska


Inne psie sprawy:


Jak wiadomo nie samym obedience człowiek (i pies!) żyje, więc inne sprawy też zasłużyły sobie na podsumowanie.

Po pierwsze, wreszcie zaczęłyśmy fitnessować pod mądrym okiem fizjoterapeuty, dzięki czemu Tajdze przybyło trochę mięśni!

Po drugie, agility. Sport, do którego Tajga paja wielkim brakiem miłości. Wiecie, bieganie i te sprawy, tfu! Ale mi agility całkiem przypadło do gustu, więc od czasu do czasu pojawiał się jakiś trening i mimo że Ohydek nie jest turbo szybkim psem, to jest psem MYŚLĄCYM, co w efekcie nawet źle nie wygląda. A co do jej prędkości to poprawiła się ona BARDZO i chyba nawet mogę powiedzieć, że mam psa rakietę!

Po trzecie, frisbee. Hehe, w tym roku byłyśmy na jednym szalonym treningu i trening ten utwierdził mnie w moim przekonaniu, że NIE jest to nasz sport.

Po czwarte, owieczki. Na poważnie nigdy nic z tego nie będzie, ale z pewnością zrobiłyśmy spore postępy (!), bo ja, jak i Tajga zaczęłyśmy to trochę rozumieć, a jak się patrzy na to z boku, to zacnie to wygląda!

Po piąte, życie, czyli chyba najważniejsza sprawa. No i pod tym względem też muszę Tajgę pochwalić (hihi, haha, trochę nudno w sumie), bo jest po prostu grzeczna i nie ma na co narzekać. A, chyba, że akurat wytarza się w czymś śmierdzącym, wtedy BARDZO się kłócimy, a do gry wchodzi szamopon oraz wanna, czyli za przyjemnie nie jest.


Podróże:


Jest to bardzo ważna sprawa w moim życiu, prawie tak samo ważna jak psy! Ale w tym roku, z powodu panującej pandemii, podróże i wyjazdy były totalnym niewypałem... no cóż, oby 2021 pod tym względem był lepszy, tego Wam i sobie życzę!

Żeby nie zakończyć tego punktu tak pesymistycznie, to dodam, że w wakacje udało nam się na dwa tygodnie wyskoczyć w Karkonosze, a potem tydzień spędziłyśmy nad morzem. Lepsze to niż nic.


Wy, fotografia, blog i cała karuzela z tym związana:


Hmm, faktycznie, miejsce to, jest naszym miejscem, moim i Tajgi. Ale tylko dzięki Wam jest tu tak kolorowo, bo bez Was to wszystko byłoby tylko bardzo smutną pustynią, więc dziękuje każdemu z osobna!

Instagram: zabrałam się za niego ”z głową” dopiero na wiosnę, czemu tak późno? Nie wiem. Jednak lepiej późno niż wcale! Od tamtego czasu sporo Was przybyło, a jakość moich zdjęć (chyba, hehe) się poprawiła!

Blog: O nim chyba za dużo nie da się napisać, bo dopiero niedawno powstał. Tak jakoś z dwa tygodnie temu... ale pomysł na niego wziął się właśnie przez Tajgę i moją chęć opisywania jej nudnego życia. Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie, ale mam nadzieje, że tak!

Fotografia: Tu chyba zrobiłam niezły postęp... nie jest idealnie, ale nie jest jakoś super źle! Wreszcie przekonałam się do obróbki zdjęć i nie to, że coś do niej miałam, tylko po prostu była to dla mnie (bardzo) czarna magia, a teraz, powoli, magia ta, zaczyna nabierać kolorów.


•••


Plany i postanowienia na rok kolejny mam, jednak, jak narazie, się nimi nie dzielę. Wolę Wam tego oszczędzić, bo ten wpis i tak jest już trochę przydługi, ale spokojnie, dowiecie się wszystkiego w swoim czasie!

Sobie i Wam życzę, aby rok 2021 był pełen nowości, zaskoczeń i miłych, pluszowych rzeczy. Szczęśliwego nowego roku!

 
 
 

ความคิดเห็น


  • Biały Facebook Ikona
  • Biały Instagram Ikona
  • Biały YouTube Ikona
bottom of page