top of page

Recenzja szelek Truelove Lumen

  • juliakazimierska
  • 5 sie 2021
  • 3 minut(y) czytania

Tuż przed wyruszeniem na cały miesiąc w góry pojawiła się okazja, żeby przetestować szelki Truelove Lumen, no tylko głupi by nie skorzystał! Szczególnie, że Tajga, jak i Adeline w dobry sprzęt zaopatrzone nie były.

400 kilometrów głównym szlakiem sudeckim, 80 kilometrów w Owernii, kilka przetuptanych szlaków w okolicach Szczawnicy oraz wiele wypadów do lasu czy nad jezioro i to tylko na przestrzeni 2 miesięcy, szele musiały wziąć to wszystko z dumą na klatę. Także test, że tak powiem miały trudny i bardzo intensywny. Jak to zniosły? Zapraszam do czytania!



Tajga została zaopatrzona w uprząż rozmiaru M, w kolorze klasycznej czerni, aby mi wreszcie kurna jej szelki do wszystkiego pasowały, haha.

Natomiast Adeline dostała szele koloru pomarańczowego, w rozmiarze trochę większym - L.


W sklepie dostępne są jeszcze dwa inne kolory (szary i żółty), a rozmiarowo wygląda to tak, że łącznie rozmiarów jest pięć (XS, S, M, L i XL), więc myśle, że każdy znajdzie coś dla siebie ;). A jak ktoś lubi mieć wszystko w eleganckim zestawie to w tej samej serii znajdziemy również stylowe smycze i obroże.


Szelki te zabudowane są tylko z przodu, co na letnią pogodę wydaje mi się bardzo fajnym rozwiązaniem. Nie sprawiają wrażenia ciężkich i faktycznie tak jest, wręcz zaskoczyły mnie swoją lekkością.


Widać, że zostały starannie zaprojektowane, a producent pomyślał o każdym szczególe. Posiadają aż cztery punkty regulacji, co pozwala bez problemu dopasować je do sylwetki naszego psa. Wyposażone są w dwie klamry Duraflex przy grzbiecie psa co pozwala nam uniknąć podnoszenia łapek podczas ich zakładania (Tajg daje dużego plusa!).


Przednia część szelek wewnątrz jest podszyta bardzo miękką i oddychającą siateczką, natomiast z zewnątrz, jak i zresztą na górze uprzęży mamy odblaskowe przeszycie. Plus dziesięć do bezpieczeństwa! A i jeszcze a propos bezpieczeństwa, szelki mają specjalną kieszonkę gdzie możemy przypiąć lampkę, osobiście z tego nie korzystałam, ale wydaje mi się, że jest to bardzo fajna sprawa, szczególnie na wieczorne spacery.


Kolejne miłe szczegóły to aż dwa punkty do podpięcia smyczy ze stopu aluminium (z tyłu na grzbiecie i z przodu przy klatce piersiowej psa) oraz wygodna nylonowa rączka, dzięki której łatwo chwycimy psa.


Widać, że szelki zostały wykonane z niesamowitą starannością oraz, że każdy szczegół został dokładnie przemyślany.


•••


Ale teraz pytanie jak to wszystko ma się w praktyce?


Bo z tym to już różnie bywa, producent mówi jedno, a w życiu dzieje się zupełnie coś innego… Jak wytrzymują całodniowe włóczenie się po górach, błotne kąpiele czy długą jazdę pociągiem? I co ważniejsze, co na ten temat sądzą testerki, Tajga i Adeline?


Zacznijmy może od początku, czyli od zakładania! Tak jak większość tego typu szelek zakłada się je przez głowę i jak dla Tajgi jakiś duży problem to nie jest, uważa to po prostu za rzecz normalną, to dla Adeline sam moment przekładania ich przez głowę był mało przyjemny, mimo że otwór jest całkiem spory, taki typ z niej po prostu haha. Później już idzie gładko, bo zapinamy szelki za łapami psa i gotowe, z tym ani Tajga ani Adeline nie miały problemu.

Uprząż po dopasowaniu na psie układa się bardzo dobrze, klamry nie wbijają się w grzbiet, a regulatory nie jeżdżą same po taśmie dzięki czemu nie musimy ich poprawiać, po prostu jak się szelki dopasuje to są dopasowane i już ;).


Dobra, a jak się w nich spacerzy?


Przede wszystkim nie ograniczają ruchów psa, nie wycierają sierści i nie obcierają go. Bez względu na to czy pies dziko biega, ciągnie na smyczy, luźno tupta czy nawet po prostu odpoczywa. Nie zaczepiają się o gałęzie, krzaki i tak dalej, kolejny duży plus. Klamry są bardzo solidne i nie rozpinają się same, a rączka na grzbiecie okazała się bardzo pomocna - nawet nie sądziłam, że będę jej tak często używać, serio super sprawa to jest! Przy schodzeniu z górki (szczególnie w przypadku Adeline) bardzo przydatne było to drugie zapięcie na smycz, z przodu na klatce piersiowej psa, dzięki temu nie ciągnęła i dało się normalnie schodzić.

A, i te odblaskowe przeszycia na całych szelkach to HIT! Podczas naszego górowania były momenty gdzie trzeba było trochę chodzić po nocy, przy drodze, a dzięki temu oba psy były hiper super widoczne.


Jedynym minusem jaki zauważyłam jest to, że szelki dość wolno schną, szczególnie po wodnej kąpieli, bo po deszczu to jeszcze pół biedy. I wypada jeszcze wspomnieć o brudzeniu, no brudzą się, jak to większość rzeczy przy pieskach (a szczególnie już przy pieskach które lubią wchodzić do błotka), ale prałam je kilka razy i przeżyły to bez żadnych zarzutów!



Czyli podsumowując:


Po dwóch miesiącach bardzo intensywnego użytkowania szele są w bardzo dobrym stanie, nawet punkty do przypięcia smyczy prawie w ogóle się nie starły! Z czystym sumieniem mogę Wam je polecić, bo to chyba jedna z moich lepszych rzeczy dla Tajgi i z pewnością jeszcze długo nam posłużą!

 
 
 

Comments


  • Biały Facebook Ikona
  • Biały Instagram Ikona
  • Biały YouTube Ikona
bottom of page